Przyciski te są przeznaczone głównie na wypadek, gdyby to okno zawartości było ładowane przez wyszukiwarki bez menu.

Niebieskie linki prowadzą do gotowych wersji html strony, fioletowe linki prowadzą do stron, których strony startowe (a przynajmniej wstępy i spisy treści) zostały już utworzone, zielone linki prowadzą do stron zewnętrznych, szary oznacza, że żaden plik nie jest jeszcze dostępny).

Uwagi w tym kolorze i pomiędzy dwoma / pochodzą od operatora tej niemieckiej strony lustrzanej i tłumacza.


/ Obecnie przejęte zostały tylko teksty z oryginałów, a odpowiednie linki na stronach lustrzanych są kolejnym krokiem, który jest jeszcze daleki, ponieważ wszystkie teksty mają być najpierw przejęte z odpowiedniego polskojęzycznego oryginału. A stron jest wiele, co możesz zobaczyć w menu po lewej stronie. Staram się tworzyć linki i uzupełniać strony tak szybko, jak to możliwe./
Copyright Dr inż. Jan Pająk

Eksperymentalna budowa urządzeń telekinetycznych generujących darmową energię

Część #M: Jakich nieszczęść nasza cywilizacja uniknie jeśli zdobędzie się na oficjalne powołanie dwóch "nawzajem konkurencyjnych" nauk, tj. na dodanie dotychczasowej "ateistycznej nauce ortodoksyjnej" konkurencji w postaci nowej "nauki totaliztycznej" która wypracuje i wdroży energetyczne urządzenia telekinetyki

#M1. Uniknięcie dalszych katastrof nuklearnych - w rodzaju owych eksplozji czterech reaktorów atomowych w Fukushima z Japonii po trzęsieniu ziemi z piątku dnia 11 marca 2011 roku

W dzisiejszych czasach "reaktory atomowe" są najniebezpieczniejszymi urządzeniami "codziennego użytku" znajdującymi się na naszej planecie. Jak niebezpieczne one są, dowiodło tego już aż kilka "wypadków" z owymi reaktorami, przykładowo katastrofa w Czernobylu na Ukrainie z 26 kwietnia 1986 roku, czy niedawna katastrofa w Fukushima z Japonii po trzęsieniu ziemi z piątku dnia 11 marca 2011 roku. Jeśli więc ktoś buduje już aż tak niebezpieczne urządzenia, wszyscy by się spodziewali że "bezpieczeństwo" będzie najważniejszym celem do spełnienia podczas projektowania ich konstrukcji. Tymczasem kiedy ja przeanalizowałem konstrukcje owych czterech reaktorów japońskich które eksplodowały po trzęsieniu ziemi z piątku dnia 11 marca 2011 roku, wówczas na przekór iż NIE jestem ekspertem atomistyki, wykryłem w nich aż kilka kardynalnych błędów konstrukcyjnych, które są tak elementarne i tak oczywiste, że wręcz nakłaniają one do pytania "jakiż to 'inżynier' projektował owe reaktory atomowe". Wszakże owe kardynalne błędy i wady konstrukcyjne wyglądają tak jakby ktoś celowo tak zaprojektował te reaktory aby mieć pewność że ktoregoś dnia spowodoują one nieszczęścia. Jeśli bowiem ktoś by nałożył warunek "jak należy zbudować reaktory atomowe aby były one możliwie najniebezpieczniejsze i aby z całą pewnością kiedyś eksplodowały", wówczas ów warunek byłby spełniony w tamtych japońskich reaktorach. W rezultacie, reaktory te były "nieszczęściem czekającym tylko na okazję aby się wydarzyć". Wystarczyło więc trzęsienie ziemi opisane dokładniej w punkcie #C7 strony o nazwie seismograph_pl.htm, aby nieszczęście owo się urzeczywistniło.

Wyjaśnię teraz na czym polegają owe najbardziej kardynalne błędy konstrukcyjne popełnione przy konstruowaniu tamtych czterech japońskich reaktorów atomowych. Mianowicie, w naukach projektowania istnieje coś co możnaby nazwać "najważniejszą zasadą projektowania wszelkich urządzeń o niebezpiecznym działaniu". Zasadę tą w "moich czasach" uczyli w Polsce każdego studenta iżynierii. Stwierdza ona, że "działanie niebezpiecznych urządzeń musi zawsze być tak projektowane, aby w przypadku jakiejkolwiek awarii, działanie tych urządzeń natychmiast samo zaniknęło w wyniku działania jedynie sposobu na jaki zostały one skonstruowane, sił natury, oraz praw natury". To właśnie z uwagi na ową zasadę, przykładowo prasy i maszyny które mogą pourywać ręce swojego operatora, należy tak projektować aby ich niebezpieczne działanie dało się włączyć tylko jeśli ów operator właśnie naciska dwa odległe od siebie guziki włączające oboma swymi rękami naraz. To także z powodu tej zasady, woda w nowoczesnych zaporach jest spiętrzana wyłącznie przez wagę i stabilny kształt owej zapory. Odnosząc tą zasadę do omawianych tu reaktorów atomowych, ich konstrukcja i działanie pownno być tak zaprojektowane, że w przypadku jakiejkolwiek awarii, siły grawitacyjne i prawa reakcji atomowych samoczynnie zastopowałyby ich działanie. Tymczasem nawet pobieżna analiza konstrukcji owych reaktorów ujawnia, że zostały one tak zaprojektowane, iż w przypadku awarii, siły grawitacyjne i prawa reakcji jądrowych powodowały eskalowanie ich działania, zamiast ich stopowanie. Dlatego ja osobiście NIE rozumiem, od czego jest tzw. "Agencja Energii Atomowej" oraz owi niezliczeni doskonale płatni "eksperci", jeśli NIE zweryfikowali oni owych kardynalnych wad konstrukcyjnych i NIE zatrzymali budowy tak wadliwych reaktorów.

Aby przypomnieć tutaj działanie reaktora atomowego, to polega ono na wsuwaniu prętów "paliwa atomowego" do specjalnej metalowej obudowy po angielsku zwanej "core". (Jeśli dobrze zostałem poinformowany, to w polskiej atomistyce "core" tlumaczy się jako "rdzeń".) Po ich wsunięciu, całkowita masa owego paliwa jądrowego zaczyna przekraczać tzw. "masę krytyczną" - co inicjuje reakcję jądrową. Aby zaś reakcją jądrową można było sterować, niezależnie od prętów paliwowych, do owego "rdzenia" wsuwane lub wysuwane są też dodatkowe "pręty sterujące" które absorbują neutrony i w ten sposób zatrzymują reakcję jądrową. Aby więc reakcję jądrową zintensyfikować, trzeba do reaktora wsunąć "pręty paliwowe", zaś wysunąć owe "pręty sterujące". Z kolei aby reakcję jądrową wyciszyć lub zatrzymać, do reaktora trzeba wsunąć owe "pręty sterujące" zaś wysunąć z niego owe "pręty paliwowe".

Jeśli więc ktoś projektuje reaktor atomowy, wówczas aby spełnić powyżej opisaną "najważniejszą zasadę projektowania wszelkich urządzeń o niebezpiecznym działaniu", powinien tak reaktor ten zaprojektować, żeby "pręty paliwowe" wsuwane były do "rdzenia" reaktora "od spodu", zaś "pręty sterujące" wsuwane tam były "od góry". W przypadku bowiem jakiejkolwiek awarii, kiedy to urządzenia sterujące reaktorem przestaną działać, zwykłe siły grawitacji spowodowalyby, że "pręty sterujące" same zaczęłyby zsuwać się w dół do "rdzenia" - w ten sposób wyciszając reakcję jądrową, natomiast pręty paliwowe same zaczęłyby wysuwać się w dół z owego "rdzenia" - w ten sposób dodatkowo wyciszając reakcję jądrową.

Schemat owych czterech reaktorów z Fukushima które eksplodowały w Japonii, opublikowany został w artykule [1#M1] "Growing terror" (tj. "Rosnący strach") ze strony A2 gazety The New Zealand Herald, wydanie ze środy (Wednesday), March 16, 2011. Co mnie w schemacie tym natychmiast uderzyło, to że w japońskich reaktorach wsuwanie obu rodzajów prętów następowało w dokładnie przeciwny do logiki sposób. Mianowicie, "pręty sterujące" wsuwane były od spodu, zaś "prety paliwowe" wsuwane były od góry. W rezultacie, kiedy trzęsienie ziemi uszkodziło urządzenia wsuwające i wysuwające owe pręty, siły grawitacji i ciepło spowodowały że "pręty sterujące" same się wysunęły - intensyfikując w ten sposób reakcję jądrową, zaś "pręty paliwowe" same się dodatkowo powsuwały - reakcję tą jeszcze bardziej zaogniając. Na dodatek do tego, kolejnym "kardynalnym błędem konstrukcyjnym" owych reaktorów było, że sam "rdzeń" był zaprojektowany w formie pionowego pojemnika cylindrycznego o wklęśle zaokrąglonym dnie. Kiedy więc owo niekontrolowane intensyfikowanie reakcji jądrowej spowodowało stopienie się paliwa jądrowego i jego spłynięcie na spód "rdzenia", zaokrąglony spód owego cylindrycznego pojemnika spowodował zgromadzenie się w nim i zespolenie razem całego stopionego paliwa jądrowego - tak że paliwo to przekroczyło ową "masę krytyczną" i zamieniło reaktor w "bombę atomową spowolnionego działania". Nic dziwnego że następstwa były takie jakie były. Oczywiście, nieszczęścia spowodowane przez te reaktory można było prosto pomniejszyć, gdyby spody ich "rdzenia", zamiast kształtu wklęsłych kulistych pojemników czaszowatych skupiających w sobie paliwo jądrowe, otrzymały kształty wypukłych gwiazd które by rozczłonkowywały to paliwo na szereg podkrytycznych mas.

Co mnie zastanawia, to kto weryfikował konstrukcję owych reaktorów zawierającą w sobie aż tyle "kardynalnych błędów konstrukcyjnych" i kto dopuścił aby reaktory te były wogóle zbudowane. Chociaż bowiem istnieje tzw. "Agencja Energii Atomowej", co naprawdę owa agencja czyni pozostaje sekretem jakiego nikomu postronnemu nie udaje się zgłębić. Kiedy odwiedzałem Polskę w niedługi czas po katastrofie nuklearnej w Czernobylu na Ukrainie z dnia 26 kwietnia 1986 roku, w telewziji i gazetach ówczesnej Polski prowadzona była intensywna kampania argumentująca że owa "Agencja Energii Atomowej" jest organizacją sekretywną, hermetycznie zamkniętą, unikającą ujawniania prawdy, ukrywającą liczne popełniane błędy i w sumie działającą na szkodę ludzkości oraz narodów którym jakoby ma ona służyć. Jako zaś taka, agencja ta powinna natychmiast zostać rozwiązania. Jak jednak wiemy, agencja ta NIE została rozwiązana. Z kolei artykuły w rodzaju [2#M1] "Secretive nuclear industry hard to trust" (tj. "Utrzymującemu sekrety przemysłowi jądrowemu trudno zaufać") ze strony A15 gazety The New Zealand Herald, (wydanie z czwartku (Thursday), March 17, 2011) ujawniają że nadal działa ona na swoje dawne sposoby. W rezultacie, ogromnie rzadko można spotkać kogoś, kto faktycznie popiera rozwój energii atomowej. Energia ta zrodziła się wszakże z tradycji wojny, sekretów i zniszczenia, oraz do dzisiaj utrzymuje tradycje wojowniczości, sekretów, okłamywania i niszczenia. Innymi słowy, energia atomowa jest najdokonalszą ilustracją wyjaśnionej w punkcie #C1 tej strony palącej konieczności, aby dla dotychczasowej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej" jak najszybciej stworzyć moralniejszą od niej "konkurencję" która by "patrzyła jej na ręce" oraz otwierała do publicznego wglądu jej niemoralne i kłamliwe metody działania.

Kiedy ja studiowałem w Polsce w czasach komunistycznych, ówcześni studenci "nabijali się" z tzw. "dyplomowych kursów partyjnych" które starannie wybranym "działaczom" dawały dyplomy "magistra" lub "inżyniera" po zaledwie krótkim przeszkoleniu. Faktycznie też, jeśli ktoś przeanalizuje niektóre Zachodnie systemy edukacyjne - co jest dokonane m.in. w punkcie #E1 strony rok.htm, to okazuje się że rzeczywiście są one jak owe "kursy partyjne" z czasów komunizmu - tj. "rozdają" dyplomy inżynierskie niedouczonym aspirantom po nawet krótszym przeszkoleniu niż kiedyś w Polsce trzeba było się szkolić aby nabyć prawa "kreślarza" a nie "inżyniera". Osobiście mam wrażenie że owe japońskie reaktory jądrowe projektowali i weryfikowali właśnie "inżynierowie" zaraz po ukończeniu takiego rodzaju "inżynierskiej edukacji".

Po odkryciu że japońskie reaktory jądrowe kryją w sobie aż tak kardynalne usterki konstrukcyjne, zaglądnąłem do konstrukcji "typowego reaktora jądrowego" opublikowanej na stronie 585 z tomu 14 (dla litery "N" i dla hasla "Nuclear Energy") Amerykańskiej encyklopedii [3#M1] o tytule "The World Book Encyclopaedia" (World Book, Inc., Chicago, USA, 2003, ISBN 0-7166-0103-6). Z szokiem wówczas stwierdziłem, że tamta konstrukcja reaktorów japońskich jest "typową" konstrukcją tych urządzeń, oraz że na świecie dosłownie aż się roi od tak samo wadliwych reaktorów atomowych. Ten fakt wzajemnego podobieństwa wad wszystkich reaktorów jest zresztą potwierdzony inną katastrofą atomową która miała miejsce w dniu w dniu 28 marca 1979 roku w reaktorze z "Three Mile Island" z Harrisburg koło Waszyngtonu DC. Tam również przebieg katastrofy był niemal identyczny jak ów niedawny z Fukushima w Japonii - tyle że zainicjowany został nieco innym powodem niż trzęsienie ziemi. Innymi słowy, tamten kataklizm jądrowy z Japonii wcale NIE jest już ostatnim, zaś przy okazji następnego dużego trzęsienia ziemi, lub jakiegoś innego nieszczęścia, możemy się spodziewać następnych podobnych nuklearnych kataklizmów w całym szeregu dalszych krajów Zachodu.

Powinienem tu dodać, że opisywane tutaj "kardynalne błędy konstrukcyjne" które sporo dzisiejszych reaktorów jądrowych Zachodu zamieniają w "bomby jądrowe jakie tylko czekają na okazję aby eksplodować", streszczone też zostały w punkcie #C7 totaliztycznej strony o nazwie seismograph_pl.htm.


Obr.694 (#M1)

Obr.694 (#M1): Fotografia "plastykowego kaczątka" które ja (tj. dr inż. Jan Pająk) znalazłem w dniu 29 kwietnia 2011 roku wymyte falami sztormu na plażę w miejscowości Petone, Nowa Zelandia, niedaleko od mojego mieszkania. (Dokładniejsze objaśnienie zlokalizowania Petone można znaleźć w punkcie #I3 mojej strony o nazwie day26_pl.htm.) Z powodów które opiszę poniżej, to niezwykłe "kaczątko" jest ilustratywnym dowodem jak fałszywe i jak błędne są zapewnienia dzisiejszych polityków, przytakiwanych biernością i milczeniem naukowców, że katastrofa nuklearna z Fukushima w Japonii ma zasięg wyłącznie lokalny i wcale jakoby NIE zagraża mieszkańcom innych krajów. Dla oddania wielkości tego kaczątka, wraz z nim sfotografowałem też nowozelandzką monetę 2-dolarową z 2002 roku, o średnicy 26 mm.

Historia powyższego kaczątka jest szczególnie niezwykła. Mianowicie, w 1992 roku burza na oceanie zerwała kontainer ze statku przewożącego około 29000 takich kaczątek od producenta w Chinach do nabywców w USA. Stąd 29000 takich kaczątek znalazło się w wodach Oceanu Atlantyckiego w pobliżu wschodnich wybrzeży USA. Stamtąd prądy morskie, szczególnie tzw. "Gulf Stream", zaczęły je dryftować po całym świecie. Wkrótce ludzie zaczęli je znajdować w najbardziej niespodziewanych miejscach świata. To spowodowało, że "kaczątka" owe stały się sławne na cały świat. Do dzisiaj na ich temat pojawiły się w internecie już miliony informacji. Przykładowo, kiedy w dniu 1 maja 2011 wpisałem do www.google.com słowa kluczowe plastic duckies floating in ocean, w odpowiedzi otrzymałem aż 2,140,000 wyników. Kiedy zaś tego samego dnia w polskiej wersji Google www.google.pl wpisałem słowa kluczowe plastykowe kaczki z oceanu, otrzymałem 15,400 wyników. W rezultacie tego ogromnego rozgłosu, plastykowymi kaczuszkami zainteresowali się też naukowcy USA badający ruchy prądów morskich. Naukowcy ci, tym razem już celowo, wypuścili dalszych kilka tysięcy podobnych kaczątek, każde z nich dobrze już oznakowane i ponumerowane, aby po otrzymaniu wiadomości gdzie je znaleziono móc ustalić "jak" i "dokąd" one zadryftowały niesione prądami morskimi. Badania internetowe sugerują, że praktycznie wszystkie owe kaczątka uwolnione celowo przez naukowców, także wystartowały spod wschodnich wybrzeży USA. Jeden z owych naukowców, niejaki Dr Curtis Ebbesmeyer, oferował nawet 100 dolarów każdemu kto znajdzie jego kaczątko. Kaczątkami tymi zainteresowali się również zbieracze niezwykłości. Przykładowo, w maju 2011 znalazłem informację na stronie internetowej www.nowpublic.com/ghostly_plastic_ducks_adrift_sea, że kolekcjonerzy z Anglii płacili już co najmniej 500 funtów sterlingów za autentyczny egzemplarz takiego kaczątka. Kaczątko które ja znalazłem posiada na sobie kilka cech identyfikujących, jak kolorowy emblem na przodzie (częściowo widoczny na powyższym zdjęciu), "Made in China" napis zlokalizowany na jego spodzie, oraz numer kolejny wpisany na dnie. Owe cechy pozwoliłyby dokładnie je zidentyfikować. Niestety, taka identyfikacja wymaga "detektywistycznej pracy" - dla której mi samemu brakuje czasu. Być więc może ktoś inny miałby ochotę aby tym się zająć. Ja znalazłem je w piątek dnia 29 kwietnia 2011 roku - tj. w dniu małżeństwa przyszłego króla i królowej Anglii. (Odnotuj, że taka data jego znalezienia nadaje owemu kaczątku status "szczęśliwego omenu". Wszakże dla kaczątka data ta sugeruje że związane są z nim równie "dalekosiężne perspektywy" jak dla owej pary przyszłego króla i królowej Anglii. Z kolei dla tamtej królewskiej pary moja kaczuszka dostarcza zapowiedzi, że i ich małżeństwo "jest równie dalekosiężne" jak droga owej kaczuszki przez oceany.) Moje znalezisko tej kaczuszki nastąpiło kiedy spacerowałem sobie po plaży w Petone zaraz po ustaniu nietypowo silnego i długotrwałego sztormu.

Była ona wyrzucona na plażę niedaleko od miejsca z którego wykonane zostało zdjęcie pokazane jako "Fot. #C1" na stronie cloud_ufo_pl.htm. Kaczątko to leżało w grubej warstwie szczątków wymytych na petońską plażę przez fale morskie tamtego potężnego sztormu, który szalał na Wyspie Północnej Nowej Zelandii przez trzy dni poprzedzające to znalezisko, potem zaś ciągle szalał przez kilka następnych dni. Opisy następstw tego sztormu można znaleźć np. w artykule [1Fot_#M1] "Gale-force fury" (tj. "Furia potężnych wiatrów"), ze strony A1 gazety nowozelandzkiej The New Zealand Herald, wydanie ze środy (Wednesday), April 27, 2011. Ten sam potężny sztorm opisany jest też szerzej w (9) z punktu #I3 strony day26_pl.htm. Tamten niszczycielski sztorm uderzał w Welington silnymi wiatrami wiejącymi od południa, jakby wprost z Antarktydy. Najwidoczniej też owe wiatry wpędziły omawiane "plastykowe kaczątko" w wąski przesmyk skierowany właśnie ku południu, jaki łączy wellingtońską zatokę morską z Pacyfikiem. Aby więc ze wschodnich wybrzeży USA dopłynąć do plaży w Petone i być tam wymytym na ląd stały, kaczątko to musiało pokonać odległość równą niemal obwodowi kuli ziemskiej. Wszakże przepłynęło ono w swej drodze aż przez cały Ocean Atlantycki, opłynęło naokoło wybrzeży Afryki, przepłynęło cały Ocean Indyjski, przepłynęło pomiędzy Australią i Antarktydą, oraz napędzane silnymi wiatrami z południa przez w/w sztorm, dostało się przez wąskie wejście do zatoki wellingtońskiej i wylądowało na północnej plaży owej zatoki - czyli w Petone. Innymi słowy, kaczątko to "przez przypadek" dokonało "wyczynu" jaki w teorii prawdopodobieństwa wydaje się być wręcz niemożliwym do zrealizowania. Dlatego jest ono również ilustratywnym dowodem iż w naturze mogą się zdarzać rzeczy zaprzeczające logice i zdrowemu rozsądkowi. Jako takie, kaczątko to wnosi też do nauki znaczącą wymowę filozoficzną.

Dla mnie oczywiście najwyższa wartość dowodowa owego kaczątka ma związek z nuklearną katastrofą w Fukushima z Japonii. Wynika to z faktu, że jeśli owo "kaczątko" zdołało przydryftować aż do Nowej Zelandii z tak daleka jak USA, napędzane i sterowane wyłącznie przypadkami i mechanizmami natury, to oznacza że również skażenia radioaktywne z Fukushima za kilka lat pojawią się w praktycznie każdym zakątku Ziemi. Innymi słowy, na przekór tego co oficjalnie się twierdzi, Fukushima - podobnie jak owe kaczątka, też będzie miała "globalny zasięg", a stąd zaindukuje mutacje i kalectwa rodzących się dzieci oraz zaindukuje wybuch zachorowań na raka wśród mieszkańców praktycznie każdego kontynentu i każdego kraju świata.

Z uwagi na niezwykłość losów powyższego kaczątka, na jego ciągle relatywnie dobry stan techniczny, na jego status "talizmanu przynoszącego szczęście", a także ponieważ dla mnie kaczątko to wypełniło już swoje przeznaczenie, być może jakiś hobbysta byłby zainteresowany aby je włączyć do swoich kolekcji. (A może byłoby nim nawet zainteresowane jakieś muzeum.) Kaczątko to jestem w stanie dostarczyć wraz z moim osobistym zaświadczeniem potwierdzającym iż było ono wymyte na plaży w Petone, koło Wellington, Nowa Zelandia, a także wraz z panoramicznym zdjęciem na którym ja trzymam to kaczątko na tle krajobrazu miejsca jego znalezienia. Nie muszę tu już wyjaśniać, że poziom niezwykłości i watości eksponatowej tej "platykowej kaczuszki" znacząco podnosi też fakt, iż została ona znaleziona osobiście przez dra inż. Jana Pająk - czyli przez twórcę filozofii totalizmu oraz "treorii wszystkiego" zwanej Konceptem Dipolarnej Grawitacji, pierwszego naukowca na Ziemi który formalnie udowodnił istnienie Boga oraz istnienie nieśmiertelnej duszy, a ponadto wynalazcy Magnokraftu, Komory Oscylacyjnej, Wehikułu Czasu, oraz calego szeregu innych przyszłościowych urządzeń. Gdyby więc istniał hobbysta (czy muzeum) zainteresowany w tej kaczuszce, wówczas jestem gotowy do podjęcia z nim negocjacji w sprawie warunków nabycia tego niezwykłego kaczątka, pochodzącego przecież ze słynnej już w całym świecie rodziny.

#M1.1. "Scanariusz" katastrofy nuklearnej z Fukushima wydedukowany z wpływu jaki na zachowanie japońskich reaktorów atomowych musiały wywrzeć popełnione w nich "kardynalne błędy konstrukcyjne"

Motto: "Totalizm ostrzega, że 'najszkodliwsze błędy są popełniane przez najwyżej-płatnych ekspertów', cynicy twierdzą, że 'w interesie żyjących ze zwalczania leży aby mnożyć to co mają zwalczać', zaś Malejowie podsumowują to krótkim przysłowiem 'twoje płoty zjadają twój ryż'."

Jeśli oglądać telewizję lub czytać gazety czy wiadomości internetowe, wówczas NIE daje się zrozumieć co faktycznie stało się z owymi reaktorami z Fukushima w Japonii. Wszakże dzisiejsi politycy nawet jeśli wiedzą co się tam dzieje, ciągle nie poinformują społeczeństwa o faktycznym stanie rzeczy z obawy aby potem ich przeciwnicy polityczni nie wykorzystali tych informacji do odsunięcia ich od władzy. Naukowcy też nawet jeśli wiedzą, będą milczeli w obawie o utratę wygodnych i dobrze płatnych posadek - tak jak to wyjaśnia punkt #C1 na początku tej strony oraz punkt #A2.6 na stronie totalizm_pl.htm. "Agencja Energii Atomowej" utrzymuje wszystko w sekrecie - z całą pewnością będzie więc milczała i w tej sprawie. Z kolei dziennikarze, wprawdzie chętnie by wyjaśnili co tam "jest grane", jednak nie znajdą nikogo na pozycji autorytetu, kto miałby odwagę aby ich właściwie poinformować. W rezultacie, dzisiejsze społeczeństwo jest jak rodzina chorych, którą lekarze jedynie karmią informacjami o "symptomach", jednak zatajają wiedzę o samej chorobie - tj. ujawniają im tylko informacje w rodzaju: wasi krewniacy mają gorączkę, krew im wypływa z oczu, itp. Wszakże właśnie taki charakter opisu "symptomów" mają wszelkie informacje dochodzące z Fukushima - przykładowo jak te ujawniane przez artykuł [1#M1.1] "It's time to pray, says nuke expert" (tj. "Czas aby zacząć teraz się modlić, stwierdził ekspert atomowy"), ze strony A1 The Dominion Post (wydanie z piątku (Friday), March 18, 2011); artykuł [2#M1.1] "WHO says contamination of food worse than thought" (tj. "World Health Organisation stwierdza że skażenia żywności gorsze niż sądzono") ze strony A16 gazety The New Zealand Herald (wydanie ze środy (Wednesday), March 23, 2011); artykuł [3#M1.1] "Fukushima workers hospitalised" (tj. "Pracownicy z Fukushima pozabierani do szpitala") ze strony A15 gazety The New Zealand Herald (wydanie z piatku (Friday), March 26, 2011); artykuł [4#M1.1] " 'Ten million times higher' radiation forces workers to flee" (tj. " 'Dziesięć milionów razy silniejsze' promieniowanie zmusza robotników do ucieczki") ze strony A1 gazety The New Zealand Herald (wydanie z poniedziałku (Monday), March 28, 2011); artykuł [5#M1.1] "Leaking plutonium adds to problems at plant" (tj. "Wyciekający pluton dodaje się do problemów z elektrownią") ze strony A19 gazety The New Zealand Herald (wydanie ze środy (Wednesday), March 30, 2011); artykuł [6#M1.1] "Radioactive dust circles Earth - but health risk low" (tj. "Pył radioaktywny otoczył Ziemię - jednak ryzyko dla zdrowia jest niewielkie"), ze strony A11 nowozelandzkiej gazety Sunday Star Times (wydanie z niedzieli (Sunday), April 3, 2011); artykuł [7#M1.1] "Radioactivity in breast milk" (tj. "Radioaktywność znaleziona w mleku z piersi kobiecych"), ze strony B9 nowozelandzkiej gazety Weekend Herald (wydanie datowane w sobotę (Saturday), April 23, 2011); czy artykuł [8#M1.1] "Radioactive beef sold in Tokyo" (tj. "radioaktywna wołowina sprzedawana w Tokio" - który opisuje sprzedaż tam wołowiny w jakiej radioaktywny izotop cezu przekracza legalny limit 6.5 razy), ze strony B6 nowozelandzkiej gazety The Dominion Post (wydanie z piątku (Friday), July 15, 2011); itd., itp. - po więcej informacji patrz punkty #F1 do #F4 strony o nazwie cooking_pl.htm, które opisują też m.in. radioaktywne dzikie świnie z Niemiec, których mięso NIE nadaje się już do spożycia.

Tymczasem tylko na bazie opisanych powyżej "kardynalnych błędów konstrukcyjnych" tamtych reaktorów japońskich, już obecnie daje się relatywnie dobrze wydedukować co zapewne musiało się stać w Fukushima. Faktycznie, to dla właściwie wyedukowanego inżyniera wcale nie potrzebna była owa katastrofa aby dokładnie przewidzieć "scenariusz" nadchodzącego nieszczęścia już po jednym rzucie oka na tak oczywiście wadliwą konstrukcję tych reaktorów - jaka więc szkoda że zanim zbudowali te reaktory, Japończycy NIE zapytali o opinię jakiegoś polskiego inżyniera. Mi ów oczywisty scenariusz katastrofy rzucił się w oczy natychmiast kiedy w dniu 16 marca 2011 roku zobaczyłem w w/w artykule [1#M1] schematy owych wadliwie skonstruowanych japońskich reaktorów. Oczywiście, zajęło mi jakiś czas zanim po zrozumieniu owego scenariusza z analizy wad konstrukcyjnych tamtych japońskich reaktorów zdołałem wszystko dokładnie opisać. Dlatego opisy (zaprezentowane poniżej) jak moim "zdaniem właściwie wyedukowaneg inżyniera" wyglądał ów "scenariusz nuklearnej katastrofy" z Fukushima - wypracowany wyłącznie na podstawie błędów konstrukcyjnych popełnionych w ichnich reaktorach, wystawiłem na niniejszej stronie w dniu 30 marca 2011 roku. W cztery dni później, bo już w dniu 3 kwietnia 2011 roku, owe opisy wystawiłem również we wpisie numer #197 do swego "bloga totalizmu" (adresy tego bloga są wskazywane w punkcie #Z3 poniżej). Oczywiście, czytając ten mój "scenariusz" trzeba pamiętać, że reprezentuje on tylko moje teoretyczne dedukcje inżynierskie, a NIE faktyczny "raport naukowy" z miejsca zdarzenia (który to raport powinien być nam zaprezentowany przez ekspertów wysoko-płatnych m.in. za rzetelne poinformowanie społeczeństwa co faktycznie się tam stało). Oto więc ten mój teoretycznie wydedukowany "scenariusz" japońskiej katastrofy nuklearnej, jaki znajomość zasad inżynierii podpowiedziała mi już w dniu 16 marca 2011 roku:

Potężne trzęsienie ziemi z piątku dnia 11 marca 2011 roku uszkodziło system zasilania hydraulicznych podnośników którymi sterowane jest "wsuwanie do" i "wysuwanie z" reaktora prętów sterujących i prętów paliwowych. W rezultacie, siły grawitacyjne wymusiły powysuwanie się z reaktorów prętów sterujących, co spowodowało raptowne zintensyfikowanie reakcji jądrowych. Jednocześnie, te same siły grawitacyjne, w połączeniu z brakiem działania hydrauliki sterującej, uniemożliwiły załodze reaktora powyjmowanie prętów paliwych z "rdzenia" (aby zatrzymać reakcję). Załoga ta całkowicie utraciła więc kontrolę nad tym co w reaktorze zaczęło się wówczas dziać. Raptowna intensyfikacja reakcji jądrowych wywołała szybki wzrost temperatury, eksplozyjnie odparowując wodę w systemach chłodzenia reaktorów. Eksplodująca para wodna porozrywała pojemnik "rdzenia" reaktorów, oraz zmiotła dachy budynków z reaktorami - pozwalając radioaktywnym produktom i oparom, w tym śmiertelnie trującemu "plutonowi", na swobodne ulatywanie do otoczenia. W porozrywanym "rdzeniu" pręty paliwowe zostały pozbawione swych więzi mechanicznych. Zaczęły więc grawitacyjnie zsuwać się w dolną, zaokrągloną czaszę owego pojemnika "rdzenia". W owej zaś czaszy stopione już paliwo jądrowe skupiło się razem formując rodzaj "bomby atomowej spowolnionego działania" o ponadkrytycznej masie. Bomba ta zaczęła topić i odparowywać otaczające ją materiały, zaś owe opary zaczęły się wydostawać na zewnątrz w formie czarnego radioaktywnego dymu bogatego w śmiertelnie trujący "pluton", jaki opadł potem na miasta, pola i rzeki Japonii oraz okolicznych krajów i mórz - zatruwając wszystko swoją radioaktywnością (w tym glebę i pola z uprawami, trawę jedzoną przez krowy produkujące mleko, wodę, itp.). W rezultacie, okoliczna woda do picia, mleko i wszelkie miejscowe produkty rolne, zostały zatrute radioaktywnością. Stopione paliwo jądrowe stopniowo wtapiało się coraz głębiej w ziemię pod reaktorami, formując następne chmury radioaktywnych oparów unoszące się z reaktorów. Jednocześnie to paliwo i morderczy "pluton" zaczęły się rozpływać po ziemi w odrębnych kierunkach i tracić swoją masę krytyczą, co stopniowo spowodowało samoczynne, chociaż powolne, wyciszanie siły reakcji i ilości emitowanych radioaktywnych oparów i gazów. Władze i "eksperci" mogli więc zacząć się chwalić że "sytuacja została opanowana". Jednak owo mordercze radioaktywne paliwo jądrowe, wraz z otaczającą je ziemią którą również uczyniło ono radioaktywną, będą teraz przeciekały do wody i pobliskiego otoczenia przez setki (a może i przez tysiące) następnych lat.

Powyższy scenariusz japońskiej katastrofy nuklearnej jest aż tak oczywisty i tak łatwy do przewidzenia już tylko na podstawie analizy konstrukcji tych reaktorów, że właściwie wyedukowani eksperci powinni mu zapobiec na długo zanim doszło do tego nieszczęścia. Fakt zaś, że nawet NIE próbowali mu zapobiec, potwierdza tylko ustalenie wyjaśnione w punkcie #C1 niniejszej strony (a także omawiane szeroko w punkcie #A2.6 strony o nazwie totalizm_pl.htm) - mianowicie że dzisiejsza "ateistyczna nauka ortodoksyjna", oraz dzisiejsza ortodoksyjna edukacja, paląco potrzebują formalnej totaliztycznej "konkurencji" która będzie "patrzyła im na ręce". To samo ustalenie jest też dodatkowo potwierdzane przez ową jakby "zmowę milczenia" jaka zdaje się działać w tej sprawie, a jakiej pożałowania-godne następstwa ludzkość powinna ciągle pamiętać z katastrofy w Czernobylu. Oto mamy bowiem katastrofę nuklearną, dla której wystarczy tylko umieć liczyć do czterech aby się dorachować iż jest ona co najmniej 4 razy większa, bardziej niszczycielska, oraz bardziej niebezpieczna od Czernobyla, zaś nagle wszyscy "eksperci" "nabrali wody w usta" i oficjalnie ją "bagatelizują". Wszakże nawet dziecko powienno być w stanie się doliczyć, że w Czernobylu eksplodował tylko jeden reaktor, podczas gdy w Fukushima eksplodowały aż cztery z nich - każdy z których wykazywał znacznie wyższy stopień zniszczenia niż reaktor z Czernobyla. W rezultacie, podczas gdy moje strony internetowe i blogi już od wielu dni "bezpłatnie" informowały swych czytelników o poziomie niszczycielskości tej katastrofy, tłumowi wysoko-płatnych "ekspertów" atomowych oraz licznym oficjalnym "agencjom" atomowym zajęło aż ponad 3 tygodnie zanim się doliczyli, że Fukushima jest jednak większa od Czernobyla. Przykładowo, na przekór że we wszelkich wiadomościach jakie na temat Fukushima docierały do mojego zakątka świata, ja celowo poszukiwałem momentu oficjalnego ujawnienia tej właśnie prawdy, z pierwszą i ciągle wysoce "nieśmiałą" informacją, że owa japońska eksplozja być może jest jednak większa od Czernobyla, zetknąłem się dopiero w dniu 3 kwietnia 2011 roku - w powyżej wskazywanym artykule [6#M1.1]. Artykuł ten ciągle jednak zapewniał swych czytelników, że Fukushima wcale NIE jest niebezpieczna dla czyjegokolwiek zdrowia - które to zapewnienie brzmiało nieco dziwnie zważywszy że ten sam artykuł informował o radioaktywnych opadach już potwierdzonych nawet w Islandii oraz koło północnego bieguna Ziemi.

W rezultacie aż tak oczywistego celowego "bagatelizowania" tej katastrofy, nie widać także aby ktokolwiek oficjalnie informował społeczeństwa i zwykłych ludzi, gdzie zdążają radioaktywne chmury i prądy oceaniczne ani nad którymi krajami aktualnie one się znajdują, ludność nie jest informowana ani ostrzegana jak się chronić przed radioaktywnymi deszczami i przed radioaktywnymi produktami rolnymi, poza samą Japonią nigdzie indziej nie widać aby ktokolwiek oficjalnie sprawdzał ulice, wodę i żywność na poziomy radioaktywności, lekarstwa łagodzące skutki radioaktywności nadal nie są udostępniane - np. w wielu krajach nadal wogóle nie daje się zakupić tabletek jodku potasu, itd., itp. Mnie osobiście najbardziej jednak rozczarowuje i boli, że wszystkie te następstwa i nieszczęścia zapewne łatwo byłyby uniknięte, gdyby pozwolono mi zbudować moje komory oscylacyjne lub którekolwiek z moich "urządzeń telekinetyki do generowania darmowej energii" - jakie opisuję m.in. na niniejszej stronie internetowej. Wszakże projekty i propozycje zbudowania tych urządzeń porozsyłałem wraz ze swoimi podaniami o pracę dosłownie do setek uniwersytetów na całym świecie (w tym na wiele uniwersytetów japońskich) - tak jak wyjaśniam to dokładniej w punkcie #I1 swej strony o nazwie seismograph_pl.htm. Jakże to więc się dzieje, że mając do wyboru albo upieranie się przy rozwoju niemoralnej i morderczej energii atomowej, albo też spróbowanie podążania "nowymi drogami" wskazywanymi przez filozofię totalizmu oraz przez moje odkrycia i wynalazki, ludzie z determinacją samobójczych maniaków upierają się przy wdrażaniu w życie tylko tego co dla nich najbardziej niebezpieczne i mordercze.

#M1.1.1. Skandalicznie długo po nieszczęściu, fakty o katastrofie z Fukushima pomału zaczynają być ujawniane - w ten sposób dokładnie potwierdzając poprawność mojego "scenariusza katastrofy" opisanego kilka miesięcy wcześniej w powyższym punkcie #M1.1.

W dniu 18 maja 2011 roku napotkałem pierwszy niewielki artykuł który nieśmiało zaczął ujawniać prawdę na temat katastrofy z Fukushima. Artykuł ten ukazał się więc dopiero w ponad dwa miesiące po tym jak ja podjąłem powyżej opisane zdecydowane kroki dla publicznego ujawnienia prawdziwego scenariusza z przebiegu i następstw tamtej brzemiennej w skutki katastrofy. Ów pierwszy artykuł [1#M1.1.1] ujawniający prawdę nosił tytuł "Nuclear plant 'suffered fast meltdown' " (tj. "Atomowe elektrownie 'szybko osiągnęły stan stopienia' "), zaś opublikowany został w nowozelandzkiej gezecie The Press (wydanie ze środy (Wednesday), May 18, 2011). Artykuł ów ujawnia, że już w 6 godzin po doświadczeniu trzęsieniu ziemi, pręty paliwowe z reaktorów w Fukushima zaczęły się topić i spływać na zaokrąglone dna pancernych osłon rdzeni owych reaktorów - dokładnie tak jak ja to wcześniej wyjaśniałem po oględzinach wad konstrukcyjnych tamtych reaktorów. Z kolei już w 16 godzin po trzęsieniu ziemi, całe stopione paliwo jądrowe zgromadziło się na zaokrąglonych dnach owych osłon. Czyli dokładnie tak jak ja to wyjaśniałem ponad dwa miesiące wcześniej, faktycznie to stopione paliwo uformowało na dnie owych osłon rodzaj bomb jądrowych o ponadkrytycznej masie. Artykuł ten także pisze, że dyrekcja firmy do której należą owe reaktory, uprzednio zatajała owe fakty, ponieważ jakoby bała się powszechnej paniki. Innymi słowy, dyrekcja ta twierdzi iż "czyniła zło w imię dobra". To twierdzenie NIE zmienia jednak faktu, że zgodnie z ustaleniami filozofii totalizmu "czynienie zła pozostaje złem bez względu na to w imię czego zło owo się wyrządza". Ciekawe, ile więcej równie dla ludzi niebezpiecznej prawdy - jakiej istnienie daje się wydedukować z analiz przyczyn i scenariusza tej katastrofy, owa dyrekcja nadal zataja przed społeczeństwem przy milczącej aprobacie naukowców odpowiedzianych za tą tematykę.

Powyższy artykuł potwierdził więc prawdę najważniejszego fragmentu moich ostrzeżeń i wyjaśnień na temat tamtej katastrofy. Niestety, ludzie ciągle są zbyt zajęci gromadzeniem pieniędzy i przyjemnościami konsumpcji, aby zacząć zwracać uwagę na ostrzeżenia o konieczności chronienia się przed niebezpieczeństwami które owa katastrofa być może na nich sprowadza, a które nieśmiało i w zminimalizowanych dozach zaczynają być ujawniane - począwszy od w/w artykułu. Ciekawe "czy" i "kiedy" ujawniona też zostanie prawda na temat radioaktywnych opadów z tamtej katastrofy. Wszakże bez ujawnienia i tej prawdy, ludność całego świata być może zupełnie nieświadomie już połyka ową radioaktywność, ściągając w ten sposób na siebie bezpłodność, mutacje genetyczne, raka, oraz cały szereg innych problemów jakich naukowcy ortodoksyjni mogą nawet się bać aby je ludziom wyjaśnić. To więc dodatkowo zwiększa tylko pilność potrzeby dla nowej "nauki totaliztycznej" opisanej w punkcie #C1 tej strony - która to nauka za jeden z celów swego istnienia stawia sobie ujawnianie i naprawianie błędów, przemilczeń, itp., popełnianych przez dotychczasową "ateistyczną naukę ortodoksyjną".

Z Bogiem nikt NIE wygra. Skoro Japończycy NIE zaakceptowali lekcji moralnej danej im przez Boga m.in. za pośrednictwem Fukushima, Bóg kontynuuje ową lekcję. Przykładowo, w artykule "Radioactive water gushing into Pacific from nuke plant" (tj. "radioaktywna woda sika do Pacyfiku z nuklearnych elektrowni"), ze strony B1 nowozelandzkiej gazety The Dominion Post (wydanie ze środy (Wednesday), August 7, 2013), zostało ujawnione, że właściciele elektrowni atomowych w Fukushima utracili kontrolę nad sytuacją i NIE są w stanie zatrzymać wycieku wysoce radioaktywnej wody do Pacyfiku. Ów zaś wyciek grozi skażeniem radioaktywnym źródeł zywności dla Japończyków.

#M1.2. Nuklearna katastrofa z Fukushima zdaje się być ostatnim "upomnieniem" i "przynagleniem" Boga aby ludzkość zmieniła jednak swoje działania i filozofię w sprawach dotyczących energii atomowej

Motto: "Z codziennego życia wszyscy doskonale wiemy, że jeśli po jakiś kłopotach ktoś NIE zmieni swego postępowania z którego kłopoty te wyniknęły, wówczas wkrótce owe kłopoty wracają ze znacznie zwiększoną siłą. Dokładnie ta sama zasada rządzi kataklizmami."

W punkcie #B5 odrębnej strony o nazwie seismograph_pl.htm wyjaśnione zostało, że jeśli Bóg NIE aprobuje czegoś co ludzie czynią, wówczas zesyła nasilające się nieszczęścia i katastrofy które z tym czymś się wiążą. Najpierw więc Bóg zesyła katastrofę "ostrzegającą" - taką jaką w sprawie energii atomowej był Czernobyl. Jeśli zaś ludzie w jej wyniku wcale nie zmienią swego postępowania i filozofii, wówczas Bóg zesyła następną, znacznie już silniejszą katastrofę "przynaglającą" - taką jaką w sprawie energii atomowej stała się Fukushima z Japonii. Jeśli i owa katastrofa "przynaglająca" NIE skutkuje, wówczas Bóg zesyła końcową katastrofę "anihilującą" która wybija większość ludzi związanych z działaniem lub obszarem co do którego Bóg ma zastrzeżenia. Takie trzy poziomy coraz silniejszych kataklizmów i nieszczęść daje się odnotować w praktycznie każdej sprawie którą Bóg NIE aprobuje - jednak którą ludzie uparcie kontynuują.

Odnotuj tutaj, że sam fakt iż kataklizmy, podobnie jak wszelkie inne ludzkie nieszczęścia, mają taki właśnie "inteligentny" charakter stopniowego "nasilania się", jest dowodem że są one zesyłane celowo przez inteligentną "nadrzędną istotę" (czyli przez Boga). Te ich cechy dowodzą również, że celem kataklizmów jest "wyperswadowanie ludziom" odejścia od praktyk, postępowań, oraz zachowań, których owa nadrzędna istota NIE aprobuje.

Dla różnych powodów katastrofa z Fukushima nastąpiła na obszarze Japonii. Niemniej "wiadomość od Boga" przekazana nam za pośrednictwem tej katastrofy najwyraźniej jest adresowana do całej ludzkości. Wszakże następstwa tej katastrofy dotykają wszystkie kraje i wszystkie narody naszej planety. Dla mnie osobiście "wiadomość" zawarta w tej katastrofie wygląda na bardzo klarowną: 'enegia atomowa należy do grupy "niemoralnych" energii i dlatego ludzkości NIE wolno nawet próbować z niej korzystać'.

Znając jednak upór dotychczasowej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej" w podążaniu samobójczymi ścieżkami, jestem pewien że nawet kataklizm z Fukushima NIE powstrzyma tej nauki przed kontynuowaniem użycia "niemoralnej" energii atomowej. Dlatego ja osobiście wierzę, że jedynym sposobem zażegnania niebezpieczeństwa, że już niedługo ludzkość zostanie potraktowana "anihilującym" kataklizmem atomowym który wybije znaczącą proporcję mieszkańców Ziemi, jest oficjalne stworzenie totaliztycznej "konkurencji" dla dzisiejszej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej" - tak jak wyjaśnia to punkt #C1 niniejszej strony. Wszakże po swoim stworzeniu, owa konkurencyjna "nauka totaliztyczna" nie tylko że zacznie "patrzeć na ręce" starej nauce ateistycznej, ale podejmie także energiczne badania rozwojowe nad wskazywanymi przez filozofię totalizmu nowymi źródłami bezpiecznej energii - w rodzaju źródeł energii opisanych na niniejszej stronie (które to źródła energii owa dotychczasowa "ateistyczna nauka ortodoksyjna" uparcie odmawia przebadać - tak jak wyjaśnia to punkt #I1 na stronie o nazwie seismograph_pl.htm). To zaś zaradzi "kryzysowi energetycznemu" i uczyni zupełnie zbędnym używanie niemoralnej energii atomowej. Dlatego warto czytelniku, abyś w interesie własnego przeżycia, oraz przeżycia swoich potomków, zaczął czynić wszystko co w Twojej mocy, aby taka konkurencyjna "nauka totaliztyczna" jak najszybciej została jednak oficjalnie powołana.

#M1.3. Dlaczego radioaktywne skażenie Ziemi od katastrofy z Fukushima jest "testem moralnym" dzisiejszej oficjalnej nauki, potwierdzeniem jej całkowitej nieprzydatności, oraz ilustratywnym dowodem że owa "ateistyczna nauka ortodoksyjna" stała się już dokładną odwrotnością tego za co sama się uważa

Filozofia totalizmu naucza, że "każdy 'intelekt' który NIE jest zmuszony aby nieustannie konkurować o pozycję i o przetrwanie z innym intelektem równym sobie znaczeniem, z biegiem czasu obrasta wypaczeniami, tramsformuje się w pasożytniczy intelekt, oraz zaczyna działalność dokładnie odwrotną do tej dla której realizacji został on powołany". To właśnie z tego powodu np. niezamężne kobiety z biegiem czasu nabierają "staropanieńskich zagrań". To dlatego niemal każdy rząd i niemal każdy polityk pozbawiony "opozycji" i "konkurencji" z upływem czasu przemienia się w "skorumpowanego despotę i tyrana własnego narodu". To też dlatego ciągle dziś dzierżąca "monopol na wiedzę" i pozbawiona jakiejkolwiek konkurencji "ateistyczna nauka ortodoksyjna" zaczyna nabierać coraz bardziej wypaczonych zachowań "religii bez Boga", zaś zamiast "wnosić postęp", od jakiegoś już czasu działa ona wyłącznie jako "hamulec postępu" - tak jak to opisuje punkt #C1 z początkowej części niniejszej strony, a takze punkt #A2.6 strony o nazwie totalizm_pl.htm. Mądre stare przysłowie stwierdza, że "prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie". Tak się zaś składa, że nuklearna katastrofa z Fukushima postawiła całą ludzkość w sytuacji, że obecnie "wszyscy znajdujemy się w biedzie". Wszakże radioaktywne opady z owej katastrofy już rozprzestrzeniły się po całej Ziemi. Wszyscy więc chcielibyśmy wiedzieć czy faktycznie zaczynamy się już objadać warzywami obficie "posolonymi" radioaktywnymi izotopami, czy mleko którym się zapijamy wykazuje już rosnącą radioaktywność, czy przypadkiem nie kupujemy ryb które już niemal "świecą w ciemności", czy myjemy się w wodzie zawierającej radioaktywne pierwiastki, czy w drodze do pracy wymaczają nam skórę radioaktywne deszcze, itd., itp. W takiej sytuacji spodziewalibyśmy się że oficjalna nauka ziemska okaże się naszym "przyjacielem" i że będzie nas chronić i ostrzegać przed niebezpieczeństwem. Czy jednak faktycznie ona nas "chroni" i "ostrzega"? Czy gdziekolwiek widzimy naukowców oficjalnie ujawniających sprawdzenia jak porównuje się Fukushima z Czernobylem, albo chociaż oficjalnie się wypowiadających na ile eksplozje czterech reaktorów z Fukushima są podobne do czterokrotnie powiększonych następstw eksplozji jednego reaktora z Czernobyla? Czy gdziekolwiek widzimy informacje jak wyglądają radioaktywne opady na naszym terenie i jak one się mają do opadów z okresu eksplozji w Czernobylu? Czy ktokolwiek nas informuje co się dzieje z radioaktywnością deszczy oraz jak ma się radioaktywność żywności?

Teorie filozofii zwanych "totalizmem" i "pasożytnictwem" wyjaśniają nam co się dzieje. Zgodnie z nimi, dzisiejsza "ateistyczna nauka ortodoksyjna" od długiego już czasu "tresuje" swoich adeptów do nawyku iż "nie wolno się 'wychylać', bowiem za każdą wypowiedź niezgodną z tym co ludzie chcą usłyszeć traci się wygodne posadki". Dlatego również i w sprawie skażenia Ziemi radioaktywnymi wyziewami z eksplozji Fukushima, nasza nauka przyjmuje dokładnie to samo stanowisko jakie przyjęła już uprzednio we wszystkich innych sprawach które są NIEzgodne z panującą w tej nauce modą, oraz z tym co większość ludzi nawykła już słyszeć (tj. nauka ta przyjęła stanowisko które już wszyscy doskonale znamy z UFO, badań pozaziemskich inteligencji, duchów, istnienia Boga, pochodzenia wszechświata i życia, itp.). Niektórzy owo stanowisko nazywają już "zmową milczenia". Wszakże sprowadza się ono do przemilczania wszystkiego co tylko przemilczeć się uda, oraz do bagatelizowania oraz wymijającego potraktowania wszystkiego na temat czego jest się zmuszonym do udzielenia wypowiedzi. Innymi słowy, nawet gdyby eksplozja w Fukushima spowodowała śmierć połowy ludzkości, nauka i naukowcy będą oficjalnie twierdzili że NIE ma dowiedzionego związku pomiędzy owymi śmierciami, a eksplozją w Fukushima. Aż więc do czasu kiedy ludzkość zdobędzie się jednak na oficjalne ustanowienie nowej "nauki totaliztycznej", która stanie się "konkurencją" dla dotychczasowej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej", ludzie NIE mają najmniejszych szans aby być przez naukę informowanymi o prawdzie - tak jak to wyjaśnił nam już ów punkt #C1 niniejszej strony.

Ci ludzie którzy pamiętają czasy tzw. "komunistycznej propagandy" doskonale wiedzą, że tam gdzie brak jest oficjalnej, rzetelnej i klarownej informacji, aby informację tą znaleźć koniecznym się staje "czytanie pomiędzy wierdzami". Wszakże prawdy NIE daje się ukryć, za to można ją kamuflować - tak aby "niepowołani" NIE mogli się wyznać co ona stwierdza. W powyższym podrozdziale #M1.1 komentowałem artykuł [6#M1.1] który NIE mówiąc nic oficjalnie, ciągle mówi nam wiele pomiędzy wierszami. Kolejny taki artykuł oficjalnie nic NIE mający wspólnego z Fukushima, to [1#M1.3] o niewiele mówiącym tytule "Toxic elements found in baby foods" (tj. "trujące pierwiastki znalezione w pożywkach dla dzieci"), ze strony A3 gazety The New Zealand Herald (wydanie z poniedziałku (Monday), April 11, 2011 - tj. wydany dokładnie w miesiąc po katastrofie w Fukushima). Artykuł ten ujawnia, że nagle i niespodziewanie dla wszystkich, całą masę trujących pierwiastków znaleziono w Europie w fabrycznych pożywkach dla dzieci. I tak znaleziono w nich około 50 razy więcej arsenu niż mieć one powinny, 150 razy więcej kadmu, 8 razy więcej ołowiu, a ponadto znaleziono w nich uran. Aczkolwiek radioaktywność tychże pierwiastków NIE była nawet wzmiankowana w owym artykule, niemal każdy wie że uran jest zawsze radioaktywny, zaś pozostałe z owych trujących pierwiastków są dobrze znane z faktu że ich radioaktywne izotopy typowo są wyrzucane do otoczenia podczas awarii reaktorów atomowych. Pytanie na które obecnie warto szukać odpowiedzi, to co się kryje w żywności którą zjadają dorośli, oraz jak to wpływa na życie i zdrowie zjadających?

#M2. Zastopowanie dalszego mutowania się śmiercionośnych "super-bakterii" odpornych na działanie antybiotyków - tj. bakterii podobnych do owej morderczej E.coli która wymutowała się w Niemczech po atomowej eksplozji z Fukushima w Japonii

Czytelnikowi zapewne znana jest staropolska przepowiednia opisana w punkcie #H1 strony internetowej o nazwie przepowiednie.htm, która stwierdza, że nadejdzie kiedyś czas takiego wyludnienia naszej planety iż "człowiek będzie całował ziemię jeśli zobaczy na niej ślady innego człowieka". Jeśli rozważyć jakie czynniki mogłyby spowodować aż takie masowe wymarcie ludzi, wówczas jedno z pierwszych miejsc na wykazie "podejrzanych" zapewne zajmowałyby "super-bakterie" które tak się już wymutowały, że stały się odporne na antybiotyki i na inne powszechnie używane lekarstwa. O śmiertelnym zagrożeniu ludzkości ze strony owych super-bakterii zdają sobie już sprawę nawet najbardziej zagorzali poplecznicy popychającego ludzkość do zagłady "monopolu na wiedzę" dzierżonego przez "ateistyczną naukę ortodoksyjną" opisywaną w punkcie #C1 tej strony. Coraz częściej widzimy też upusty publicznej paniki powodowanej właśnie masowym upowszechnianiem się owych super-bakterii połączonym z widocznym brakiem u "ateistycznych naukowców ortodoksyjnych" jakiejkolwiek idei jak zapobiec katastrofie której nadejście owe super-bakterie nieuchronnie przybliżają. (Przykładem owej narastającej paniki są artykuły w rodzaju [1#M2] "Bacteria on brink of victory" (tj. "Bakterie w przededniu zwycięstwa") ze strony A3 nowozelandzkiej gazety The Dominion Post Weekend (wydanie z soboty (Saturday) April 9, 2011) - który stwierdza m.in. że "wielu powszechnych infekcji wkróce nie będzie dawało się już wyleczyć" - w oryginale angielskojęzycznym "many common infections will no longer have a cure".) Jak zwykle też w przypadkach kryzysu, "ateistyczna nauka ortodoksyjna" NIE potrafi nam wskazać ani odpowiedzi na ogromnie istotne pytanie (A) "jak można powstrzymać dalsze mutowanie się owych super-bakterii?", ani też odpowiedzi na równie istotne pytanie (B) "jak leczyć ludzi którzy już padli ofiarami infekcji owymi super-bakteriami?". Tymczasem nowa "nauka totaliztyczna", jak zwykle jest już w stanie wskazać ludziom gdzie szukać odpowiedzi na oba powyższe pytania - sugestie najbardziej prawdpopodobnych z takich odpowiedzi przytaczam więc poniżej.

(A) Odpowiedź na pytanie "jak zastopować dalsze mutowanie się super-bakterii?" nowa "nauka totaliztyczna" jest w stanie uzyskać poprzez szukanie najbardziej krytycznego ogniwa w mechaniźmie mutowania się tych bakterii - jakie to szukanie zostanie "pozbawione uprzedzeń i zahamowań starej nauki ateistycznej wynikających z jej wysiłków utrzymania swego 'monopolu na wiedzę' ". Jak też na to zdaje się wskazywać dotychczasowy rozwój owych "super-bakterii", prawdopodobnie takim "krytycznym ogniwem" dla mutacji super-bakterii jest "radioaktywność" która dla mechanizmu mutowania się bakterii spełnia taką samą funkcję jak "spust" spełnia w broni palnej - jeśli więc ludzie zaprzestaną rozsiewania radioaktywności, super-bakterie przestaną się mutować. Innymi słowy, gdyby ludzkość zdobyła się na zastopowanie dalszego rozsiewania radioaktywnych pierwiastków po Ziemi, mikro-organizmy nie byłyby w stanie ich absorbować, stąd przyszłe mutowanie się super-bakterii by samo zanikło. Oczywiście, zastopowanie dalszego zasiewu radioaktywnych pierwiastków po Ziemi wcale NIE jest takie trudne - wystarczy aby w tym celu całkowicie zaprzestać dokonywania na Ziemi wysoce niemoralnych reakcji jądrowych (czyli całkowicie zastopować dalsze niemoralne "próbne eksplozje jądrowe", a także całkowicie zaprzestać używania owych niemoralnych reaktorów jądrowych - tak jak narazie zadeklarowały to tylko rządy Szwajcarii i Niemiec). Faktycznie bowiem poznany już został spory materiał dowodowy który dosyć jednoznacznie zdaje się ilustrować bezpośredni związek pomiędzy rozsiewem radioaktywnych pierwiastków po Ziemi, a pojawianiem się śmiercionośnych mutacji super-bakterii i morderczych wirusów. Przeglądnijmy tu chociaż kilka przykładów tego materiału dowodowego:

(A1) Można doszukać się związku pomiędzy najróżniejszymi katastrofami nuklearnymi które rozsiały po Ziemi znaczne ilości radioaktywnych pierwiastków, a falami pojawień się nowych "super-bakterii" odpornych na antybiotyki. W punkcie #B1 strony o nazwie plague_pl.htm, zawarte jest zestawienie najbardziej niebezpiecznych mutacji bakterii i wirusów jakie w ostatnim ponad ćwierćwieczu zaczęły gnębić ludzkość. Jeśli porównać daty owych fal, wówczas się zdają się one zbiegać w czasie z okresami kiedy najróżniejsze katastrofy i testy nuklearne rozsiewały radioaktywne pierwiastki po powierzchni Ziemi.

(A2) Radioaktywność jest już dobrze znana ze swojej zdolności do powodowania mutacji genetycznych. Wszakże już miejsca pierwszych eksplozji nuklearnych stały się lokacjami wielu szokujących mutacji. Stąd NIE powinno nikogo dziwić, że kiedy w 2011 roku radioaktywne opady z kataklizmu w Fukushima (Japonia) posiane zostały po warzywach, owocach, oraz produktach rolnych i wodociągowej wodzie pitnej całego świata, wkrótce potem nowa fala wymutowanych "super-bakterii" pojawiła się w aż całym szeregu krajów. Wszakże obecność radioaktywnych pierwiastków na warzywach i innych produktach spożywczych zjadanych przykładowo przez mieszkańców Niemiec i Europy stwarzała wprost idealne warunki aby w jelitach tych ludzi wymutowały się najróżniejsze złośliwe szczepy zawsze obecnych tam bakterii. W ten sposób prawdopodobnie w Niemczech wymutowała się śmiercinośna E.coli która zaczęła potem szerzyć spustoszenie praktycznie w całej Europie.

(A3) Pochodzenie niemieckiej mutacji E.coli okazało się ogromnie trudne do jednoznacznego ustalenia - co dodatkowo sugeruje że faktycznie bakteria ta wymutowała się w jelitach swoich ofiar w następstwie zjadania radioaktywności. Jak wynikało z wiadomości w prasie i w telewizji, pochodzenie niemieckiej zarazy śmiercionośną super-bakterią E.coli okazało się ogromnie trudne do jednoznacznego ustalenia - co podkreślały liczne wypowiedzi ekspertów (jako przykład patrz artykuł [2#M2] "E-coli bug made deadly by rare 'glue' " (tj. "Bakteria E-coli uczyniona śmiertelną przez rzadki 'klej' ") ze strony B12 nowozelandzkiej gazety "Weekend Herald", wydanie z soboty (Saturday), June 4, 2011). Najpierw posądzano że epidemia tej super-bakterii wywodzi się z hiszpańskich ogórków - przykładowo patrz artykuł [3#M2] "Spanish cucumbers cleared of causing deaths" (tj. "Hiszpańskie ogórki oczyszczone z zarzutu powodowania śmierci") ze strony A17 nowozelandzkiej gazety The New Zealand Herald, wydanie z czwartku (Thursday), June 2, 2011. Potem zaczęto posądzać "pędy fasolkowa" (po angielsku "beansprouts") pochodzące z niemieckiej farmy koło północnego miasteczka Uelzen (położonego pomiędzy Hamburgiem i Hanowerem) - patrz artykuł [4#M2] "Beansprouts likely source of Germany's deadly bug" (tj. "Pędy fasolkowe prawdopodobnym źródłem śmiercionośnej bakterii niemieckiej"), ze strony B3 nowozelandzkiej gazety The Dominion Post, wydanie z wtorku (Thursday), June 7, 2011. Wkrótce jednak szybko odwołano i to posądzenie. Według ustaleń "totaliztycznej nauki", takie równoczesne zaistnienie wielu odmiennych "śladów które wszystkie prowadzą do nikąd" typowo jest charakterystyczne dla przypadków kiedy ma się do czynienia z "aktem Boga korygującym moralność lub zwracającym karmę". W owych bowiem przypadkach "korygowania moralności lub zwracania grupowej karmy" typowo Bóg równocześne wyzwala działanie tzw. "kanonu niejednoznaczności" opisywanego w punkcie #C2 strony o nazwie tornado_pl.htm. Z kolei ów "kanon niejednoznaczności" powoduje, że np. owa niemiecka epidemia śmiercionośnej E.coli zawierałaby w sobie cechy które by umożliwiały jednoczesne wyjaśnienie jej pochodzenia z aż całego szeregu niezależnych od siebie źródeł. Stąd o powodowanie tej epidemii władze mogłyby oskarżać kolejno aż kilku odmiennych "winnych" (hiszpańskie ogórki, niemieckie "pędy fasolkowe", itp.) - co oczywiście wcale nie oznaczałoby że owi "winni" naprawdę są odpowiedzialni za tamtą "epidemię". Wszakże we wszelkich przypadkach takich "aktów Boga korygujących moralność lub zwracających karmę grupową" faktyczną winę za dany kataklizm ponosi moralność i karma poszkodowanego "intelektu grupowego" - tak jak wyjaśniają to np. punkty #B5 i #I1 strony internetowej o nazwie seismograph_pl.htm czy punkt #B4 strony o nazwie tornado_pl.htm.

(A4) Równocześnie z Niemcami, podobnie śmiertelne mikro-organizmy wymutowały się również w Nowej Zelandii - zaraz po tym jak dotarły do niej radioaktywne opady z Fukushima. Ten fakt jest prawdopodobnie jednym z najsilniejszych przesłanek sugerujących mutowanie się owej niemieckiej śmiertelnej "super-bakterii" E.coli właśnie jako skutek rozsiewania po świecie radioaktywnych pierwiastków w wyniku nuklearnej katastrofy z Fukushima. O tamtych nowozelandzkich odpowiednikach dla śmiertelnej mutacji niemieckiej E-coli pojawiło się już sporo artykułów w nowozelandzkich gazetach - przykładowo patrz artykuł [5#M2] "Stomach bug hits ferry travellers" (tj. "Zarazek żołądkowy powalił podróżujących promem morskim") ze strony A3 nowozelandzkiej gazety The Dominion Post, wydanie z wtorku (Thursday), April 7, 2011. Artykuł ten informuje, że w okolicach Wellington nowo-pojawiła się wówczas jakaś epidemia wyjątkowo paskudnego zarazka żołądkowego (w artykule nazywali go "gastroenteritis"). Wyłożyła ona całe tuziny ludzi, a nawet zatruła kompletnie całą załogę promu morskiego przez Cieśninę Cook'a łącząca Wellington z Wyspą Południową Nowej Zelandii. Ja też w owym czasie zapadłem na ów "zarazek" - o czym napiszę nieco więcej w następnym podpunkcie. Jeszcze inny artykuł [6#M2] "Deadly virus closes upper harbour to shellfish gatherers" (tj. "Śmiertelny wirus zamknął górną zatokę dla zbieraczy małży") ze strony A9 nowozelandzkiej gazety The New Zealand Herald (wydanie z wtorku (Tuesday), May 31, 2011) ujawnił że w mniej więcej tym samym czasie w nowo-zelandzkich małżach wymutował się jakiś NIE istniejący w nich wcześniej nowy wirus, który po spożyciu przez ludzi okazuje się śmiertelny. Wszystko powyższe razem wzięte zdaje się więc potwierdzać dosyć klarownie, że niemal równocześnie z Niemcami, najróżniejsze mordercze mikroorganizmy wymutowały się również na drugim końcu świata, tj. w Nowej Zelandii, zaraz po tym jak ów kraj zaczął być "przyprószany" radioaktywnymi opadami z Fukushima.

(A5) Kiedy ja zachorowałem na ową nową mutację nowozelandzkiej "super-bakterii", NIE byłem w stanie jej wyleczyć przez aż tak długo, aż zaprzestałem picia wodociągowej wody która była wystawiona na radioaktywne opady z Fukushima. W czasie owej nowozelandzkiej epidemii "zarazka" żołądkowego, m.in. ja też na niego zapadłem. Mianowicie, na początku kwietnia 2011 roku ja sam, a także moja żona, oboje doświadczyliśmy czegoś, o czym przez długi czas sądziliśmy że było to silne zatrucie pokarmowe. Na przekór też energicznych prób moralnego "samouzdrawiania" się wysoce efektywną metodą opisaną w punkcie #G2 odrębnej strony o nazwie healing_pl.htm, u mnie owo "zatrucie" wlokło się aż przez dwa tygodnie. (Podczas stosowania powyższej metody moralnego "samouzdrawiania" się, ja NIE używałem żadnego dodatkowego lekarstwa. Powodem było że moim preferowanym lekiem na biegunkę, który zawsze zażywam, są korzenie tapioka opisane w punkcie #B1 w/w strony healing_pl.htm, zaś w Nowej Zelandii NIE miałem wówczas dostępu do tej tropikalnej rośliny.) Ponieważ zarówno natura objawów tego "zatrucia", jak i brak postępu w jego leczeniu, razem sugerowały, że to "zatrucie" pokarmowe jest przedłużane poprzez moje powtarzalne spożywanie tego co je powoduje, poprzez zmienianie rodzaju żywności jaką wówczas zjadałem starałem się ustalić co właściwie może nas zatruwać bez przerwy przez aż tak długo - tak aby poprzez wyeliminowanie źródła trucizny móc się obronić przed kontynuacją tej choroby. Jednocześnie analizowałem która żywność może być źródłem naszych problemów, a także kontynuowałem "samowyzwalanie efektu placebo" bezlekarstwową metodą opisaną w w/w punkcie #G2. W końcu wyczerpały się owe rodzaje żywności jaką jedliśmy, podczas gdy owo "zatrucie pokarmowe" ciągle nie chciało ustąpić. Postanowiłem więc że musimy wyeliminować także z pokarmu miejską wodę z kranu którą normalnie piliśmy. Zastąpiliśmy ją głębinową wodą, którą zaczęliśmy przywozić sobie do domu ze studni artezyjskiej zlokalizowanej w centum naszego miasteczka Petone. (Studnia ta najlepiej jest opisana i zilustrowana moimi zdjęciami w punkcie #G2.3 i na "Fot. #G2" z mojej strony o nazwie healing_pl.htm. Krótki opis oraz jedno moje jej zdjęcie są też dostępne w (2) z punktu #T7 na innej mojej stronie o nazwie solar_pl.htm.) Zaraz też po tym jak zmieniliśmy rodzaj wody jaką piliśmy, najprzykrzejsze objawy mojego "zatrucia" w końcu ustąpiły - tj. zakończyła się biegunka, "mglenie" do wymiotowania, oraz "odbijanie się" starymi jajkami - chociaż najróżniejsze dodatkowe problemy z wynikające z tej "zarazy" musiałem nadal stopniowo leczyć.

Tamten zanik biegunki po zmianie wody którą piliśmy sugerował wniosek, że prawdopodobnie nasza choroba ma związek z katastrofą atomową w Fukushima z Japonii - niestety ja NIE miałem licznika Geigera dla sprawdzenia naszej wody wodociągowej na jej radioaktywność. Było bowiem dla mnie mało prawdopodobne, aby bez szczedgólnych powodów chemicznie uzdatniana woda z wodociągów np. nagle zaczęła zawierać jakieś mikro-organizmy, które mogłyby powodować i przedłużać naszą chorobę. Natomiast wiadomo, że "woda miejska" z Petone, którą wtedy spożywaliśmy, jest gromadzona w dużym odkrytym stawie zanim po chemicznym uzdatnieniu jest ona pompowana do ludzkich domostw. Z kolei ów staw jest wystawiony na opady atmosferyczne. Stąd jeśli radioaktywnie skażone chmury zdołały dotrzeć z Fukushima aż do Petone, ich zanieczyszczenia mogły spaść z deszczem do owych stawów zbierających "miejską wodę" dla Petone, zaś my mogliśmy wypijać owe radioaktywne opady. Z drugiej strony, woda pobrana z podziemnej studni jest filtrowana przez glebę i stąd NIE powinna zawierać w sobie żadnych cząsteczek z takich opadów atomowych. Oczywiście, wszystko to było jedynie moją "hipotezą", na której sprawdzenie wówczas NIE miałem środków ani wymaganego oprzyrządowania. Dopiero parę lat później przyjaciel dosłał mi miernik promieniowania, zaś wykrycie w ogrodzie radioaktywnych kropel deszczu opisanych w punkcie #F5 mojej strony cooking_pl.htm dostarczyły mi danych jakie zdają się potwierdzać tamtą "hipotezę". Jednak nawet już w czasie postawienia owej "hipotezy", dziwne podobieństwo sytuacji w Niemczech z ichnią mutacją morderczej E.Coli, do równocześnie niemal identycznej sytuacji w Nowej Zelandii, sugerowała, że w obu tych przypadkach zlokalizowanych na przeciwstawnych końcach świata, musiał zadziałać jakiś jeden i ten sam globalnie rozprzestrzeniający się czynnik. Jedynym zaś takim globalnym czynnikiem była w owym czasie radioaktywność z Fukushima, Japonia, która mogła wyzwolić mutowanie się złośliwych mikroorganizmów w aż całym szeregu krajów świata naraz. (Powinienem tu też dodać, że owa studnia artezyjska w Petone została zamknięta 12 kwietnia 2017 roku z powodu budzącego moje najwyższe obawy już niebezpiecznego dla zdrowia poziomu zatrucia jej głębinowej wody bakteriami E.Coli - po szczegóły patrz ów punkt #G2.3 i "Fot. #G2" z mojej strony o nazwie healing_pl.htm, a także patrz (2) z punktu #A2.11 z mojej strony o nazwie totalizm_pl.htm. Jej wodę piliśmy więc tylko przez około 6 lat, tj. od kwietnia 2011 roku do kwietnia 2017 roku. Przez też ostatnie lata używania jej głębinowej wody, zacząłem doświadczać nieustannych kłopotów typu ostre zatrucia pokarmowe - być więc może, że jej woda była już zatruwana morderczymi bakteriami E.Coli przez więcej niż rok, zanim władze odkryły te zatrucia.)

(B) Z kolei odpowiedź nowej "totaliztycznej nauki" na pytanie "jak leczyć ludzi którzy padli ofiarami infekcji owymi super-bakteriami odpornymi na antybiotyki?" już została udzielona, zaś ja osobiście wypróbowałem ją w efektywnym działaniu. Jest ona omawiana w punktach #G2 i #G2.2 odrębnej strony o nazwie healing_pl.htm. Streśćmy więc tutaj tylko jej esencję. Odpowiedź ta stwierdza, że aby móc zacząć efektywnie leczyć ofiary "super-bakterii" odpornych na antybiotyki, zarówno cała ludzkość, jak i indywidualne osoby, muszą energicznie podjąć rozwój i wdrażanie do użycia "moralnych" metod leczenia bazujących na tym co dzisiejsza "ateistyczna medycyna ortodoksyjna" nazywa "efektem placebo" - w rodzaju metody "samoleczenia" opisanej w punkcie #G2 strony o nazwie healing_pl.htm, jednocześnie zaś należy zaniechać kontynuowanie dotychczasowych niemoralnych zasad leczenia chorób opartych na zwalczaniu bakterii chemikaliami na które z upływem czasu mutacje tych bakterii zawsze uzyskują całkowitą odporność.

= > #Z.
gości od 15.12.22r.: (polskie strony)